- To nie do Clary żywię najsilniejsze uczucia. Jasmine, to do niej czuję coś silniejszego...
Clary osunęła się po ścianie. Jej plecy zderzyły się z blatem szafki. Poczuła się tak jak wtedy gdy zobaczyła Jace'a i Aline w bibliotece. Jakby ktoś odciął jej dopływ powietrza. Jakby ktoś ją spoliczkował. Ale to było gorsze. Było gorsze dlatego, że była już pewna, że ona i Jace nie są rodzeństwem. Nie mogła uwierzyć, że z ust Jace'a usłyszała takie słowa...
Nigdy nie podsłuchiwała. Jednak w ostatnim czasie zrozumiała, że jest to jedyny sposób by znać prawdę.
Skierowała się do pokoju. Pomimo, że było cicho jej uszy wypełniał pisk. Usiadła na łóżku i siedziała tak przez długi czas. Dopiero gdy drzwi się otworzyły podniosła wzrok. Stał w nich Jace. Wyglądał jak mały chłopiec, który przed chwilą odbył szarpaninę ze starszym bratem i przegrał. Włosy miał rozczochrane, na policzkach wypieki, jego oczy błyszczały. Gdy Clary go zobaczyła na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Po raz pierwszy odkąd zobaczyła Jace'a chłopak wydawał się tak bezbronny. Nie licząc tego razu, kiedy mówił, że boi się kaczek... Ale tego chyba nie można uznać za całkowitą bezbronność.
Ale jednak kiedy Jace obok niej usiadł i chciał przytulić odsunęła się.
- Stało się coś? - spytał całkowicie zaskoczony.
- Słyszałam twoją dzisiejszą rozmowę z Aleckiem. I wcześniejszą też - mruknęła. - Nie sądzisz, że... No wiesz...
Jace spojrzał na nią jakby była głupią blondynką, która plecie głupoty. Może czasem rzeczywiście tak było? Ale nie dzisiaj. Nie teraz.
- Sądziłem, że to ty powinnaś mnie najlepiej zrozumieć.
- Ja? - zdziwiła się Clary.
- Tak. Ty.
- Problem w tym, że w ogóle cię nie rozumiem! - wstała. - Przy mnie zachowujesz się jak chłopak zakochany na zabój...
- Bo jestem zakochany na zabój - Jace także wstał.
- ...A za moimi plecami mówisz jak to bardzo kochasz Jasmine! Jakie silne uczucia do niej żywisz! - skryła twarz w dłoniach.
Jace się zaśmiał. No tak, nigdy nie miał wyczucia czasu.
- Jasmine to moja siostra.
- Gdy ja byłam twoją siostrą to mnie kochałeś...
- Bo ty byłaś inna! Jasmine... Ja jej nie kocham. Ja jej nienawidzę! - Wzniósł ręce w powietrze. - Powinnaś to wiedzieć, prawda? Wiedzieć jak to jest nienawidzić swoje rodzeństwo.
Clary wytrzeszczyła na niego oczy.
- Nienawidzisz jej? - spytała jak przez sen. - Ale ja słyszałam... Słyszałam jak rozmawiałeś z Aleckiem! Mówiłeś, że to do niej czujesz coś silniejszego, że...
Uświadomiła sobie, że krąży po pokoju dopiero gdy Jace zatrzymał ją łapiąc za ramiona. Spojrzał prosto w jej zielone oczy. Clary widziała wyraźnie jego twarz. Złote oczy, które zmieniły się w płynne złoto. Rysy twarz, które nagle złagodniały. Usta zaciśnięte w wąską kreskę.
- Mówiłem, że jej nienawidzę. - Powiedział spokojnie. Przez chwilę sprawiał wrażenie psychologa, który stara się uspokoić pacjenta, który wpadł w histerię ponieważ wycofali jego ulubiony batonik ze sklepów. Jakby starał się wytłumaczyć Clary, że ten batonik już nie wróci. Że nie może wciąż się odwracać i płakać z jego powodu.
Pomimo, że Jace nic nie mówił uspokoił Clary. Nagle zrozumiała, że przy nim jest bezpieczna. Że to on zawsze ją chronił. Zabraniał jej wszystkiego co mogło ją skrzywdzić, ale ona nie zwracała na to uwagi. Robiła zawsze to co chciała i dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego jak bardzo tym wszystkim raniła Jace'a.
Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do jego ciała.
- Przepraszam - wyszeptała. - Przepraszam za to wszystko. Za to, że cię nie słuchałam. Że nie...
Przyłożył jej palec do ust.
- Ciii. To już nieważne. Nieważne.
Ale dla Clary wydawało się ważne. Chciała coś powiedzieć, ale wtedy wargi Jace'a zetknęły się z jej wargami. Zamknij oczy i myśl o Anglii, rozbrzmiał głos w jej głowie. gdy dłonie Jace'a wplotły się w jej włosy pomyślała o Big Benie. Zobaczyła siebie i Jace'a stojących przed nim. Był ciepły poranek. Deszcz bębnił o jej twarz. Słyszała śmiech Isabelle i Simona. trzymali aparat i próbowali zrobić zdjęcie jednak nie mogli włączyć urządzenia.
Gdy Jace ją puścił niemal upadła, ale zdała sobie sprawę, że nadal ją trzyma. To tylko jej wyobraźnia przedstawia zupełnie inne obrazy. Szli teraz w stronę roześmianej pary oni także zaczęli się śmiać. Clary wzięła Jace'a za rękę i podskakiwała wesoło jak Czerwony Kapturek. Usłyszała krzyk Isabelle. Spojrzała na nią, a ona zapatrzona w Jace'a chaotycznie cofała się do tyłu. Krzyczała. Ostrzegała Clary.
- Uciekaj!
Wtedy spojrzała na Jace'a i krzyknęła. Nie było już Jace'a. Przed nią stał Sebastian. Z uśmiechem wykrzywiającym jego twarz. Nie miał koszuli, a na jego piersi widniała otwarta rana. W miejscu gdzie Clary przebiła Jace'a Wspaniałym.
- Znów się spotykamy, siostrzyczko.
Clary z krzykiem odskoczyła od Jace'a.
- Clary... - usłyszała głos. Ale nie chciała go słyszeć. Był jak echo. Tak jakby znajdowała się pod wodą. - Clary, wszystko dobrze?
Podniosła wzrok. To był Jace. Jej Jace. Prawdziwy Jace na którego mogła zawsze liczyć. Ten Jace, który zawsze sprawiał problemy. Jace, który był arogancki, nieprzyjemny i opiekuńczy.
- Tak, ja tylko... Pamiętasz naszą ostatnią noc w Idrisie?
Jace spojrzał na nią zaszokowany. Rzadko zdarzało się by stracił rezon, ale tym razem go stracił.
- Tak... Ja wtedy...
- Powiedziałeś wtedy... "To może być ostatnia noc w naszym życiu, a z pewnością ostatnia w miarę zwyczajna. Ostatnia noc, kiedy pójdziemy spać i wstaniemy jak zawsze. Mogłem więc myśleć tylko o tym, że chcę ją spędzić z tobą." - Wzięła głęboki oddech. - Teraz nie wiem, która noc będzie naszą ostatnią. To może być każda. Sebastian może zaatakować w każdej chwili... Więc...
- Więc chcesz się ze mną przespać?
Clary spojrzała na niego. Jej policzki zrobiły się czerwone. Czy ten chłopak nie ma za grosz wstydu, pomyślała.
- Spokojnie - powiedział z uśmiechem. - Ja też tego chcę.
Powiedział to z taką łatwością. Jakby mówił: "Też mam ochotę na babeczkę". Spojrzała na niego. Jej policzki wciąż były czerwone. potem zrobiła krok w stronę Jace'a tak ostrożnie jakby od tego zależało całe jego życie. Jace natychmiast przyciągnął ją do siebie miażdżąc jej wargi swoimi. W tym pocałunku kryło się wszystko co Clary czuła od paru miesięcy. Strach, desperacja, żal i pożądanie. Jace nigdy nie wydawał się delikatny, a teraz całkowicie pozbył się tej cechy.
Clary mocno chwyciła Jace'a za włosy co musiało boleć bo jęknął cicho. Pchnęła Jace'a i po chwili oboje wylądowali na łóżku. Clary nawet nie zauważyła kiedy Jace pozbył się butów. była zbyt zajęta rozpinaniem guzików jego koszuli. Najwidoczniej robiła to niesamowicie nieudolnie bo Jace zaczął się śmiać. W końcu szarpnęła za nią ze złością, a guziki posypały się na podłogę. Jace przestał się śmiać. Spojrzał na Clary wyraźnie zdenerwowany.
- To była moja ulubiona koszula - jęknął.
- Przepraszam.
Przyłożyła zimne ręce do torsu Jace'a i pocałowała delikatne. Jego usta rozchyliły się pod naciskiem. Wtedy Jace przetoczył się na Clary, przerwał pocałunek i spojrzał na nią z pożądaniem malującym się w złotych oczach.
- Może jakoś pogodzę się z tą stratą.
Rozpiął zamek ciemnej bluzy Clary, a wtedy ona zrzuciła z niego koszulę. Kto by pomyślał, że taka z ciebie petarda. Zwłaszcza w łóżku. Powinna przestać myśleć o czymś co się już wydarzyło. Zwłaszcza jeśli to coś było związane z Sebastianem. Co innego myślenie o nim podczas pocałunku z Jace'em...
Clary już nie chciała myśleć o niczym. Przesunęła rękami wzdłuż torsu Jace'a i zatrzymała je na jego biodrach, nie za bardzo wiedząc co robi pociągnęła w dół. Kierował nią instynkt, ale Jace'owi wyraźnie to się spodobało. Osunął się na nią powoli, opierając łokcie po obu stronach jej ramion. Ich spojrzenia się spotkały. Patrzyli na siebie, ale żadne się nie odzywało, ani nie poruszało.
- Sądzisz, że Sebastian chce spalić świat? - zapytała. Znowu pomyślała o Sebastianie. Miała tego nie robić.
- Nie mówmy o tym teraz, dobrze?
- Dobrze - Clary patrzyła na niego przełykając ślinę. - Pocałuj mnie.
Jace obniżył się powoli, aż ich wargi się zetknęły. Clary uniosła się, żeby mocniej przycisnąć usta do jego ust, ale Jace się cofnął muskając nosem jej policzek. Teraz jego wargi dotykały kącika jej ust. Zaczęły się przesuwać po szczęce i szyi. Clary drżała. Czy to możliwe żeby pocałunki składane na szyi odczuwała w każdej komórce swojego ciała?
Jace był cały potargany gdy próbował rozpiąć guziki spodni Clary. Potem przyciągnął ją do siebie. Tym razem łagodnie znowu pocałował w szyję i nagie ramiona. jego przyśpieszony oddech wręcz parzył jej skórę, aż w końcu Clary zaczęła oddychać równie ciężko. Tors Jace'a był cały pokryty czarnymi znakami. Jednak gdy wodziła rękami po jego ciele nie czuła ich. nie odznaczały się od jego ciała. Były częścią Jace'a więc Clary kochała nawet je.
- Chcesz tego? - zapytał ochrypłym głosem. Przecież to wiedział. Chciał się upewnić? Ale dlaczego?
- Tak. A ty?
- Nawet jeśli sprawiłoby to, że stałbym się przeklęty... Tak. Chcę tego.
- Jace...
- Kocham cię. Będę cię kochał już zawsze,
I nakrył jej ciało swoim.
* * *
- Jace?
Ten głos natychmiast obudził Clary. Zerwała się uderzając przy tym Jace'a w szczękę. Jace jęknął i natychmiast usiadł. Jego nagi tors wydawał się błyszczeć w wschodzącym słońcu. Od pasa w dół był przykryty kocem. Clary zdała sobie sprawę, że ona także jest naga. Chociaż jej ciało zakrywał ten sam koc zarumieniła się.
W drzwiach stał Alec. Wydawał się zawstydzony. I słusznie.
- Ja... - przeczesał włosy ręką. - Jia kazała mi was obudzić i...
Clary i Jace spojrzeli na siebie i natychmiast zaczęli chichotać. Usłyszeli jedynie jak Alec trzaska drzwiami.
* * *
Gdy Clary wyszła z sypialni czuła motyle w brzuchu. Uśmiechała się sama do siebie i podskakiwała radośnie. Nie zauważyła nawet Alec'a na którego wpadła tuż przy drzwiach. Oczywiście, że nie na nią czekał. Na Jace'a, czekał na Jace'a. Wiec gdy tylko wyszedł złapał go za ramię i przyciągnął do siebie. Potem szepnął mu cicho do ucha:
- Spałeś z nią?
Clary znowu się uśmiechnęła. Alec chyba traktował ich wciąż jak brata i siostrę. On nigdy nie przespałby się z Isabelle. Jednak Jace nie potraktował tego poważnie. Zaśmiał się.
- Nie. Całą noc graliśmy w scrabble.
Wyminął Aleca i podszedł do Clary. Wziął ją pod ramię jak robią to dżentelmeni i oboje zeszli po schodach do salonu. Wszyscy siedzieli przy stole. Wyglądali jak szczęśliwa Przyziemna rodzina. Bez żadnych problemów, chociaż zapewne już niedługo mieli je poznać.
Siedząc przy stole Jace i Clary co chwilę patrzyli na siebie i chichotali. Jak dzieci, które znają sekret, którego nie zna nikt inny.
- Macie dzisiaj niesamowicie dobry humor - zauważyła Jia patrząc to na Jace'a to na Clary.
Clary spojrzała na nią i nie wiedziała co powiedzieć. "Tak. A to dlatego, że dzisiaj w nocy uprawialiśmy seks", nie brzmiało najlepiej. Spojrzała na Jace'a bezgłośnie prosząc go o pomoc. To on zawsze idealnie dobierał słowa i potrafił wygrać każdą grę słów. Odłożył widelec na talerz i powiedział:
- Masz rację. Od dzisiaj jesteśmy oficjalnie razem. Zapieczętowaliśmy to w łóżku.
Jia zakrztusiła się chlebem. A Clary zrobiła się cała czerwona i spuściła wzrok. Każdy kto znał Jace'a wiedziałby, że w cale nie mówi poważnie. I Clary to wiedziała, ale pomimo to nie mogła znieść spojrzenia Jii.
- Och - powiedziała jedynie. - Ja... To znaczy...
- Żartowałem - sprostował Jace lekko przygaszony.
Jia wyraźnie odetchnęła. Jej córka spotykała się z kobietą, a na wieść, że Clary i Jace spędzili razem noc omal nie...
- Gdzie Jasmine? - zapytała Aline.
Właśnie zaczynają się złe wiadomości. Dopiero teraz Clary zauważyła, ze przy stole nie ma dziewczyny. Od razu spojrzała na Jace'a jednak on nie wydawał się specjalnie zmartwiony.
- Nie było jej w pokoju - powiedział Alec. - Myślałem, że może...
- Rozmawiałam z nią wczoraj - przerwała mu Isabelle. - Mówiła, że gdy tylko wrócimy do Nowego Yorku wróci do domu, że... Nocni łowcy to nie jej świat i...
- Sądzisz, że postanowiła wcześniej wrócić do domu? - Czy Nocni łowcy mieli w zwyczaju przerywanie wypowiedzi innych Nocnych Łowców? Pomimo, że Clary spędziła juz sporo czasu pośród Nocnych Łowców to wciąż dowiadywała się o nich coraz to nowszych rzeczy. Teraz się dowiedziała, że nie lubią długich wypowiedzi.
- Tak.
Jace posłał jadowite spojrzenie Jii.
- Nie dziwię się jej, że tu nie wytrzymała. Sam ledwo to robię - wstał. - Pójdę jej poszukać.
I wyszedł. Clary rozejrzała się po pomieszczeniu. Chyba nikt nie oprzytomniał jeszcze na tyle by pójść za Jace'em. Gdyby nawet znalazł Jasmine nie wiadomo było jak skończyłoby się to spotkanie.
- Pójdę za nim - oświadczyła i także wyszła.
Jace nie odszedł daleko. Był tuż przed domem. Stał lekko pochylony jakby coś sprawdzał. Dopiero gdy Clary do niego podeszła zobaczyła, że stoi nad śladem z niemal krwi. Prowadził w stronę bramy. Jace się wyprostował.
- To nie jest krew Nocnego Łowcy.
- Ale jeśli nie Nocnego Łowcy to...
- Ale jeśli nie Nocnego Łowcy to...
Ich spojrzenia się spotkały. Myśleli o tym samym. Clary widziała to w jego oczach. Nie chciała, żeby to było prawdą.
- Sebastian... - szepnęła, a Jace pokiwał głową. - Ale jeśli on tu był mógł wpaść na Jasmine. Przecież on mógł...
- Nie martwisz się o swojego brata tylko o moją siostrę? - Zapytał rozbawiony. - Przecież mógł się wykrwawić...
- Sebastian jest za sprytny na to, żeby się wykrwawić. - Warknęła. - A twoja siostra... jest blondynką.
- Masz rację nie grzeszy mądrością.
- Jace! To twoja siostra!
Jace spojrzał na nią lekko zniesmaczony.
- Właśnie dlatego nie widzę powodu by jej szukać. Herondale sami sprawiają sobie zagrożenie i sami muszą z tego wybrnąć.
Clary popatrzyła na niego zaszokowana. jego słowa wydawały się zasadą, którą wymyślił podczas gry.
- Wracajmy do Nowego Yorku.
* * *
Jasmine upadła na twardy beton. Uderzyła tyłem głowy o podłoże. Potem natychmiast usiadła, pochyliła się i splotła ręce zza głową, w miejscu gdzie przeraźliwy ból rozdzierał jej skórę. Dookoła było ciemno i zimno. Otaczały ją betonowe ściany. Wstała i rozejrzała się do środka. Pomieszczenie przypominało jedną z ciemnych uliczek Nowego Yorku, ale było większe i bardziej przestronne.
Chłód powoli wypełniał każdą komórkę jej ciała. Powoli lecz znacznie, zaczęła drżeć. jej buty stykały się z miękką ziemią. W chwili gdy zamierzała się odwrócić poczuła mocne uderzenie z tyłu głowy. Osunęła się na ziemię.
* * *
Jasmine otworzyła oczy. Usta miała pełne gorzkiego płynu. Zakaszlała, po jej brodzie spłynęła strużka ciepłej krwi. Siedziała oparta o drzewo, ręce miała związane z tyłu. Zakrztusiła się i poczuła smak soli. Dławiła się krwią.
- Obudziłaś się, Śpiąca Królewno? - Przed nią siedział chłopak. Z oczami czarnymi jak niebo nocą i uśmiechem ostrym jak najostrzejszy nóż. Jego włosy miały niemal srebrzysty kolor. Niczym księżyc. - Zaczynałem wierzyć w to, że umarłaś. Od tego draśnięcia - w jego rękach zabłysł nóż.
Jasmine odwróciła głowę i splunęła krwią na ziemię. Wszystko wirowało. Coraz ciemniejsze niebo zaczęło tańczyć dookoła niej. Chłopak stał się zamazaną plamą, a cały świat nagle zniknął.
- Obudziłeś mnie pocałunkiem? Musiał być nadzwyczaj obrzydliwy biorąc pod uwagę to, że go nie pamiętam.
Chłopak spojrzał na nią w zadumie. Potem się zaśmiał.
- Jesteś pyskata. Przypominasz mi kogoś - powiedział.
- Kogo? - Zapytała Jasmine, a potem rozkaszlała się jeszcze bardziej.
- Jace'a. - Uśmiechnął się zalotnie. - Wątpię czy go znasz, ale Jace jest...
- Jace jest moim bratem - przerwała mu.
Chłopak spojrzał na Jasmine jakby właśnie poznał ważny naukowy fakt, jednak nie wydał mu się on nadzwyczaj interesujący. Jasmine głośno przełknęła sline gdy ich spojrzenia się spotkały. W ustach wciąż miała smak krwi którego nie sposób było się pozbyć. Chciała unieść rękę i otrzeć usta, ale grube liny jedynie mocniej wbiły się w jej ciało.
- Katherine - wyszeptał.
Jasmine spojrzała na niego lekko zszokowana.
- Znasz moje imię - stwierdziła. - Dziwne, że mnie znasz. Ja nie mam pojęcia kim ty jesteś.
Znów się zaśmiał. Jego czarne oczy zrobiły się jeszcze ciemniejsze, jeżeli w ogóle było to możliwe. Przeczesał ręką włosy. Jasmine zawsze brała ten gest za nerwowy, niepewny, ale u niego wydawał się on najpewniejszym gestem jakikolwiek widziała. Pewność siebie krążyła wokół chłopaka jak rój pszczół.
Jego pewność siebie bierze się z tego, że jest pewny siebie, pomyślała Jasmine i omal się nie zaśmiała.
- Mam na imię Jonathan, ale wszyscy mówią na mnie Sebastian. Zamierzam spalić świat.
_________________________________________________
_________________________________________________
Długo czekaliście, ale myślę, że się wam spodoba ;)) trochę krótkie wyszło, no ale... jak zawsze życzę wam miłego czytania ^^ czekam na komentarze i dziękuję za ponad 2000 wyświetleń ;x
. -