piątek, 14 marca 2014

16 "Wybaczcie starym wrogom, macie już nowych"


"Kobiety kochają mężczyzn z powodu ich błędów. Jeśli tylko mężczyźni posiadają dość wad, kobiety gotowe są im wszystko wybaczyć - nawet ich ogromny intelekt." - Oskar Wilde




     - Jace - szepnęła Jasmine, a jej twarz nagle złagodniała.
     Zapatrzyła się w twarz chłopaka. Rozchyliła lekko usta, a jej oczy zrobiły się ogromne. Wyglądała jak wyrwana ze snu. Jakby lunatykowała i nagle wpadła na szafkę i się obudziła. Co prawda nic ją nie bolało, ale także nie wiedziała co tu robi.Wyglądała tak słodko niewinnie, że nie sposób było się na nią gniewać. Żaden przeciętny mężczyzna nie potrafiłby się na nią gniewać.
     Ale Jace nie był przeciętnym mężczyzną. A do tego miał już kogoś kogo kochał nad życie. Nie myślał za wiele gdy zaciskał palce na nadgarstkach Jasmine zmuszając ją do wypuszczenia serafickiego noża, który wylądował niebezpiecznie blisko twarzy Jace'a. Nie zwracał na to uwagi bo teraz to on leżał na Jasmine przyciskając ją do ziemi.
     Czuł ciepło bijące od ciała jego siostry. Czuł lekkie wibracje jej piersi gdy próbowała powstrzymać szloch. Czuł to wszystko, a jednak wciąż był wściekły. Kto nie byłby wściekły? Jego własna siostra próbowała go zabić! I nagle zaczęła przypominać mu Sebastiana. Była wyrafinowana, arogancka i samowystarczalna.
     I wtedy chyba zrozumiał. Jasmine nie robiła tego z własnej woli. To wszystko był pomysł Sebastiana. Zabawa się skończyła. I Jace to wiedział. wiedział, ale co z tego skoro nie miał odwagi nikomu tego powiedzieć? Kłótni było aż nadto. Ale nie mógł czekać aż zginie kolejna osoba - on.
    Teraz już ani Sebastian ani Jasmine nie byli samowystarczalni, bo potrzebowali siebie. Zabawne, że życie układa się samo. Zupełnie jak ogromne puzzle. Nikt ich nie dotyka, a jednak wszyscy je układają.
    - Clary - powiedziała Jasmine przez łzy - Muszę znaleźć Clary!
    Jace spojrzał na nią z niedowierzeniem. Miał pomóc jej znaleźć Clary gdy właśnie dowiedział się, że pomaga Sebastianowi? Co prawda Jasmine do niczego się nie przyznała, ale była to chyba najbardziej wiarygodna opcja.
     - Nie - powiedział twardo. - Przed chwilą chciałaś mnie zabić! Nie pozwolę ci...
     - To nie byłam ja! - krzyknęła Jasmine próbując zasłonić zalaną łzami twarz. Jednak na marne. - Ty nic nie rozumiesz! Ja... Clary! Ja muszę znaleźć Clary! Teraz! Ona... Tylko ona może...
     - Oczywiście, że to byłaś ty!
     - Nie! To Sebastian... To przez niego... Ja nie chciałam... To przez Piekielny Kielich!
     Jace zastygł bez ruchu. jego oczy zrobiły się ogromne.
     - Piekielny Kielich - powtórzył szeptem.
     Teraz to on czuł się jak wyrwany z głębokiego snu. Nie wiedział gdzie jest. Nie wiedział co się dzieje. Wiedział, że jego siostra nie jest już jego siostrą. Nie może być jego siostrą. Nie chciał takiej siostry. Poczuł piekielny ból w sercu. Jakby jego niewielka część nagle wybuchła i zniknęła. Jej maleńkie kawałeczki wędrują teraz p[o wszystkich możliwych wymiarach i to wcale nie jest przyjemne. Chyba zaczął rozumieć co czuł Luke gdy Amatis... stała się taka jak Jasmine. To było okropne uczucie. Czuł wypalone imię siostry na własnej piersi. pulsowało boleśnie chociaż był to tylko jego chory wymysł.
     Korzystając z wewnętrznego monologu Jace'a Jasmine zepchnęła go z siebie. Chłopak nawet nie zaprotestował. Siedział teraz na posadzce wpatrując się jak Jasmine powoli wstaje. Jak duże łzy sunął po jej twarzy,a  potem zderzają się z podłogą.
     - Jesteś taka jak Amatis. Jak Sebastian - szepnął Jace, ale się nie poruszył.
     Czuł, że powinien coś zrobić. Powstrzymać ja, kazać jej coś - był w końcu jej bratem. Kiedyś był jej bratem... Ale powinien!
     - Jace... Przepraszam ja... - nie dokończyła.
     Po chwili Jace zobaczył jak sunie korytarzem i znika w ciemności. Wstał chwiejnie. Teraz już wiedział, ze nie może jej pozwolić zbliżyć się do Clary. Chyba zrozumiał powagę sytuacji. Chociaż nogi miał jak z waty przemierzył kręte korytarze i znalazł się na schodach Instytutu gdzie wciąż leżała Aline. Teraz jednak już nikt sie nią nie przejmował. Wszyscy stali u podnóża schodów. Jace widział rude włosy Clary i zdziwioną twarz Simona. Niemal odetchnął sądząc, że wszystko jest w porządku, ale wtedy jasne loki Jasmine sprawiły, że z jego gardła wydostał się nieludzki jęk. Jasmine wyciągała dłoń w stronę Clary...
    - Nie! - krzyknął najgłośniej jak umiał. Wszystkie pary oczu skierowały się właśnie na niego. Jednak sądząc po spojrzeniach nikt oprócz Jasmine nic nie zrozumiał. - Piekielny Kielich - dodał patrząc na siostrę. Teraz chyba wszyscy zrozumieli, a przynajmniej mieli podejrzenia co do tego o czym mówi Jace. I teraz to Jasmine stała sie głównym obiektem obserwowań.
     - Jace - powiedziała bezgłośnie wpatrzona w brata.
     - Co ci przyszło do głowy? - warknęła Maryse. - Mamy ważniejsze sprawy na głowie. Jonathan...
     - To dotyczy Jonathana! - krzyknął. - Jasmine napiła się z Piekielnego Kielicha. Robi to co Sebastian chce, żeby robiła!
     Jakby na potwierdzenie słów Jace'a oczy Jasmine zabłysły na czarno. A jednak się nie poruszyła.
     - Wiem, że nie przepadasz za Jasmine, ale... - zaczęła Isabelle.
     - Tu nie chodzi o to czy za nia przepadam czy nie!
     - Chyba nie chcesz powiedzieć, ze nie ma to żadnego znaczenia - mruknął Alec.
     - Owszem to ma znaczenie, ale nie...
     - Może powinieneś częściej wychodzić - zaproponował Simon. 
     - Ja wcale nie oszalałem!
     - Ale Jace - szepnęła Clary, ale niemal natychmiast przerwała jej Jasmine.
     - Jace nie oszalał - stwierdziła. - On mówi prawdę.
     Kto by pomyślał, ze kiedykolwiek dojdzie do tego, że winny sam przyzna się do winy.  Sądząc po minach Clary, Maryse, Luke'a, Jocelyn, Simona, Aleca i Isabelle żadne z nich się tego nie spodziewało. Włączając Jace'a.
     - Ja nic nie rozumiem - oświadczył po chwili Luke.
     - Podsumowując: byliśmy w Idrisie, bo uratowałem Jasmine przed demonem. Ona sądziła, że jest córką Jii. Okazała się jednak moją starszą siostrą. Pewnego wieczoru zniknęła, a my wróciliśmy do Nowego Yorku. Nie widziałem jej aż do wczoraj gdy przekroczyła próg pokoju Aleca. Przed chwilą na rozkaz Se... Jonathana próbowała mnie zabić. A teraz chce zabić Clary.
     Chyba po raz pierwszy w życiu Jace opowiedział w tak wielkim skrócie historię, która toczyła się przez wiele dni. Był niemal tak dobry jak Alec, a jednak nikt mu nie pogratulował.
     - Jace - powiedział cicho Luke. Była to chyba najlepsza opcja z możliwych, bo tylko on wiedział jak to jest stracić siostrę. - Gdyby Jasmine naprawdę była pod działaniem Piekielnego Kielicha nie rozmawiałbyś z nami teraz... Doprowadziłaby sprawę do końca i zabiłaby cię. A żyjesz.
     - Nie.. Nie potrafię tego wyjaśnić. Ale nie oszalałem!
     - Nikt kto cię zna nie powiedziałby, że oszalałeś - stwierdziła Maryse.
     - Ale... wy...
     - Ja myślę, że... - zaczęła cicho Jasmine. - Że... Piekielny Kielich nie ma nade mną całkowitej władzy...
     - Co masz na myśli? - zapytał Jace.
     - Wy nie wiecie. Ale ja... W moich żyłach płynie krew Podziemia.
     Jace i Clary wymienili znaczące spojrzenia.
     - Wciąż nie wiem co masz na myśli...
     - W moich żyłach płynie nie tylko krew Nefilim. Jest to krew wampirów, wilkołaków, czarodziei i faerie. Myślę, że to w jakiś sposób sprawia, że nie jestem całkowicie pod władzą Sebastiana...
      Bądźmy ze sobą szczerzy. Kto sądził, że Jasmine zostanie powitana z otwartymi ramionami - przegrał.  Otaczające ją spojrzenia z całą pewnością nie były czułe i opiekuńcze. Jeżeli chcieli ją zabić, pozbawić Sebastiana broni było to najlepszy moment. A jednak nikt się nie poruszył. Już po raz czwarty eksperymenty Valentine'a stają się zabójcze po latach. A on był teraz w innym świecie. Może lepszym, a może gorszym. był tam i nie miał pojęcia co się tutaj dzieje.
     Byłby dumny ze swojego syna? Z tego, że postanowił kontynuować jego dzieło choć w mniej honorowy sposób? Nikt tego nie wiedział i nikt nigdy się nie dowie. Uroki śmierci.
     - Nie - zaprzeczyła Jocelyn. - Nie możesz być córką Celine Herondale! Wiedziałabym. Wiedziałabym, że Valentine to zrobił... Wiedziałabym.
     - Ja o niczym nie wiedziałem. A Jasmine jest moją siostrą! - wtrącił Jace.
     - Przecież to nie możliwe...
     - Wolicie roztrząsać przeszłość - przerwała im Clary. - Nieważne co się wtedy stało! Nieważne. Skupmy się na tym co jest teraz. Na Sebastianie i Jasmine. Aline nie żyje. Ale skąd mamy pewność, że to Sebastian ją zabił? Nikt nie widział go w Nowym Yorku. A Jasmine była tu przez cały czas - przejechała wzrokiem po twarzach zebranych i poczuła się tak jak kilka tygodni temu w Idrisie. Gdy stała na podium w Wielkiej Sali i próbowała przekonać Nocnych Łowców do walki.
     Tamtej nocy zginął Sebastian i Valentine. I Jace. Dwoje z nich jednak przeżyło. A co jeśli historia miałby się powtórzyć? Clary tego nie chciała. Nikt o zdrowych zmysłach by tego nie chciał. Powinni powiadomić Clave? Ale nie miałoby to najmniejszego sensu. Odkąd Clary dowiedziała się o Świecie Cieni Clave już wiele razy uświadomiło jej, że nie nadaje się do niczego. Że Inkwizytorzy są bezdusznymi bestiami, a Konsulowie stoją po stronie zła. A może teraz, gdy Robert Lightwood został Inkwizytorem coś się zmieni? A może on także będzie kontynuował dzieło i tradycję swoich poprzedników?
     - Sądzisz, że to ja ją zabiłam? - pisnęła Jasmine. - Była dla mnie jak siostra! A przez chwilę naprawdę wierzyłam, że nią jest! Nie mogłabym...
     - Nie masz nad sobą żadnej kontroli! Robisz to co każe ci Sebastian...
     - Wcale nie. Mogę robić to co chcę. On kazał mi zabić Jace'a! A jak widzisz on jeszcze żyje. Kazał mi.. Kazał mi zabić każdego kto mi przeszkodzi w dotarciu do ciebie... - spojrzała na Clary.
     - Kazał ci dotrzeć do Clary - spytał Jace patrząc z niedowierzeniem na Jasmine. - Powiedz nam co on zamierza.
     Jasmine wzniosła ogromne złote oczy i spojrzała na Jace'a. I wtedy zdała sobie sprawę, że mógłby paść przed nią na kolana. Błagać ją, krzyczeć na nią, rzucać w nią różnymi przedmiotami. A nawet mógłby jej grozić, a ona i tak nic by mu nie powiedziała.
     - Nie.
     - Nie? - zdziwił się Jace. - Mówiłaś, że Sebastian nie ma nad tobą kontroli, a...
     - Bo nie ma. Ja nie chcę ci powiedzieć.
     - Słucham?
     - Nie chcę. Nie znasz go i nie wiesz jaki on jest. On potrzebuje wsparcia.
     - Chyba żartujesz! Wydaje mi się, że znam go lepiej niż ktokolwiek inny. Próbował mnie zabić! Byłem z nim złączony braterską więzią - wyciągnął ręce i ukazała się siateczka żył tuż pod skórą w których krążył ogień. Zapewne nie było to miłe uczucie. - A to jest pamiątka po jednym z najlepszych dni w moim życiu. Dniu w którym nasza więź została przerwana. I to było wspaniałe. Nie masz pojęcia jaki on potrafi być czarujący. Jak potrafi omotać człowieka. Zaczynasz wierzyć we wszystko co powie. Ba! Zaczynasz mu współczuć.
     - Nie wierzę we wszystko co powie - zaprzeczyła Jasmine. - Nawet ja nie jestem taka głupia. Wiem tylko, że Sebastian wiele wycierpiał i zasłużył na miłość. Na braterską miłość.
     - To ja jestem twoim bratem! Nie on!
     - Wydawało mi się, że ta wiadomość nie wywołała u ciebie radości. Dlaczego miałbyś chcieć tego teraz? - odetchnęła głęboko. - Nie powiem, ci. Clary. Musisz znaleźć miecz Morgensternów. Nie chcę, żebyś to zrobiła, ale musisz.
     Mówiąc to nawet nie odwróciła się przodem do Clary. Stała do niej tyłem. Jej oddech był nierówny. W jednej sekundzie stała nieruchomo, a w drugiej szybowała w górę. W trzeciej stała na dachu Instytutu, a w czwartej zniknęła.

* * * 

     Dostrzeżesz to, ale będzie już za późno.
     Choć Magnus wiedział, że nie może już nic zrobić wciąż zadręczały go słowa Camille. Dniami i nocami jej głos rozbrzmiewał w jego głowie jak echo w pustej jaskini. W pustym pokoju. W pustym domu. W tak pustym jakim był jego dom bez Aleca.
     Chociaż tak często rozmyślał nad tymi słowami nigdy nie wziął pod uwagę tego, że może już jest za późno. Że wszystko potoczyło się w tak szaleńczo szybkim tempie. Patrzył na zegarek i wydawało się, że jego wskazówki pędzą tak szybko jak jeszcze nigdy nie pędziły. Nie sposób było je zatrzymać. Można było się nudzić tak, że czas niemal stawał w miejscu, a one i tak pędziły. Można było leżeć patrząc się w sufit, a one i tak pędziły. Pędziły dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Cztery tygodnie w miesiącu. Dwanaście miesięcy w roku. Tak szybko! Stanowczo za szybko.
     Można było siedzieć. Siedzieć i myśleć o tym jak bardzo jest się bezsilnym. A bezsilność z każdą sekundą wypełniała coraz więcej komórek ciała Magnusa. Wszystkie zakamarki były już pełne. Pełne dobijającej bezsilności. Sprawiały, że ruchy odeszły w niepamięć. Od tak dawna Magnus leżał z głową na biurku. Nie poruszał się. Jedynie zamykał i otwierał oczy. To już nie było życie. Magnus jedynie nie umierał. 
     Tego poranka sięgnął po telefon. Natychmiast odnalazł numer Aleca.Ale nie zadzwonił. Siedział i patrzył się na ekran, na którym wyświetlał się numer, który Magnus znał już na pamięć. I zdjęcie. Zdjęcie osoby, której rysy twarzy znał na pamięć. Mógłby zamknąć oczy i narysować idealną papierową podobiznę. Niestety nie był wybitnym rysownikiem. 
     I jak zawsze nie miał tyle odwagi by nacisnąć zieloną słuchawkę. Odłożył telefon an biurko. A Prezes Miau gramoląc się na jego plecy zrzucił telefon na ziemię.
________________________________________________
Rozdział króciutki ;cc przepraszam was bardzo, ale strasznie źle się czuję ;/ Jeżeli mi się uda spróbuję wam to wynagrodzić i jutro albo po jutrze pojawi się kolejny rozdział ;)) Ale niczego nie obiecuję ;cc Jeśli się nie pojawi to w następny piątek rozdział będzie wyjątkowo długi ^^ Jeszcze zobaczę jak się będę czuc ;)) A tymczasem zostawiam was z tym krótkim rozdziałem xd Miłego czytania

14 komentarzy:

  1. Rozdział może krótszy niż zwykle, ale i tak cudowny! Zazdroszczę ci takiego talentu! :3 Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zarąbiste :D może był ociupinkę krótki ale nie samowity. Co ta Jasmine wyprawia? Dała się oczarować Sebastianowi. Myślałam że kiedy Jamine powiedziała "NIE" to Jace się na nią żuci :D a ty chyba chora co? Ja też ogólnie gorączka, kaszel, katar oraz obolałe mięśnie wręcz "wrak człowieka". Życzę powrotu do zdrowia :) Kowal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chora już prawie od tygodnia :[ dziękuję bardzo i robi też zdrówka :D

      Usuń
    2. czekam na dołączony rozdział jak oczywiście dasz radę :) wierzymy w ciebie Kowal

      Usuń
    3. chyba nie dam rady ;c bo dzisiaj jest jeszcze gorzej. Oczy mnie strasznie pieką ;/ eh.. ale w piątek spróbuję napisać naprawdę długi rozdział ^^ moje zadośćuczynienie. hehe

      Usuń
    4. odpłacenie win, dobry uczynek oraz pokuta w jednym poście XD Kowal

      Usuń
    5. siamanko jak tam przygotowania do nowego postu? wiesz musi być troszkę długi, nie chcemy cię przemęczać ale to dlatego że kochamy twojego bloga no i może nawet ciebie tak troszkę :D taki żarcik Wiesz że jak coś to służę pomocą :) powodzenia i powodzenia :* Kowal XD

      Usuń
    6. Powiem szczerze ze na razie nie idą wcale co mnie calkowicie nie dziwi xd do wczoraj bylam chora a dzisiaj rozpaczam z powodu serialu gdzie wszystko sie wali hehe xd ale będzie dobrze 😉

      Usuń
    7. CÓż to za serial? Ja też kocham seriale XD Czekam na ODP KOWAL

      Usuń
    8. Hotel 13 xd niemiecki, ale zadziwiająco ciekawy <33 dzisiaj wieczorem 60 odcinek będzie już za mną xd jeszcze połowa ^^ serdecznie polecam ten serial ;)))

      Usuń
  3. Wow, to tyle ? Myślałam, że będzie więcej. Tak się wciągnęłam w to, że nawet nie spostrzegłam jak się skończył. =(
    Jasmine nie zabiła Jace! A już myślałam, że poleje się krew. Tak, wiem jestem psychopatka.
    Wypowiedź Jasmine o Sebastianie mnie zachwyciła =D Duży plus!
    Weny życzę i Sayonara!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;) Mimo, że krótki rozdzialik, znowu mistrzostwo świata ! Tak na to czekałam i się doczekałam !!! Bo tak się wtedy skończyło ... ;( A ta Jasmine !!! Wydaję mi się, że nie tyle co jest pod władzą Sebastiana ( Jonahana ) choć trochę jest, co po prostu się w nim zakochała !!! Naprawdę świetnie piszesz !!! I dobrze, że Jace żyje !!! ♥
    Wszystko cudowne .. i czekam bo nie wiem jak zakończy się ta sytuacja Magnusa i Aleca ...czytając książki Cassandry Clare nie bardzo się tak " jarałam " tą parą ale dzięki tobie, wciągnęłam się i także w to !!! WIELKIE DZIĘKI ;) ♥
    Weny, czasu ;) Mam nadzieję, że pojawi się rozdział jutro albo pojutrze bo normalnie UBÓSTWIAM TWOJEGO BLOGA !!! No i życz jeszcze ci ZDROWIA ... Bo być chorym, jak na dworze np. słońce świeci, tak jak u mnie w dzień jest to TRAGEDIA !!! Więc lepiej zdrów bo ... bo ... ha ha ;) Czekam na rozdzialik z niecierpliwością !!! ^^
    ~~ Klaudia ♥ ~~

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótki ale i tak ekstra !!!!!! Zapraszam cie do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo ; następny będzie blog do czytania ! SUPER ;) będę odwiedzać ;)

      Usuń

Yuki secretartwork